Na wszystkie smutki, mam swoje sposoby:) Dużo czasu spędzam na basenie, bo to przynosi ulgę moim plecom i stawom biodrowym. Znajomi śmieją się , ze się rozpłynę przez to częste chodzenie na basen. A to jest dla mnie takie 'zastępstwo'. Musiałam zrezygnować z aerobiku siłowego na rzecz lżejszych ćwiczeń, z jazdy na rolkach, łyżwach,tańca na rzecz basenu:)I chociaż brakuje mi tamtych zajęć bardzo, to wiem ze to dla mojego dobra:)Znalazłam tez inne rzeczy które sprawiają mi przyjemność, a nie szkodzą mojemu zdrowiu np. malowanie na szkle, albo robienie biżuterii, pomaganie dzieciom w nauce, i inne równie ciekawe i pożyteczne rzeczy, na które wcześniej nie miałam czasu.
Jeśli chodzi o stracona przyjaźń to staram się nie myśleć o tym jak mi tego brakuje, o tym jak ta osoba mnie zraniła. Staram się myśleć o tym, jak o etapie który musiał się skończyć żeby mógł zacząć się nowy. Tamta osoba zawiodła, to bolało ale przecież nie jestem sama, przecież jest mama, bracia którzy dają mi wsparcie, jest Krzyś, Ewelina, Anulka, Danka. To są osoby na które mogę liczyć nie tylko w dobrych momentach, ale tez w gorszych:)
Nareszcie udało mi się dziś sporo nauczyć. Wytłumaczyłam sama sobie, ze muszę się przyłożyć, zdać te dwa egzaminy w sobotę i niedzielę i koniec semestru. I półmetek będzie za mną:) Nie ma to jak być motywowanym przez Kogoś Kogo się lubi, a ponieważ lubię siebie, to sama się motywuję:) Inni tego nie robią bo myślą że ja sobie ze wszystkim daje rade i ze nie potrzebna mi motywacja. To fakt radze sobie, ale wcale nie przychodzi mi to z łatwością. Dużo pracy mnie to kosztuje:) Ale wysiłek się opłaca, każdy sukces mobilizuje mnie do dalszej pracy, a każda porażka mnie wzmacnia i też pcha do przodu
.Ze wszystkim sobie radzę i we wszystkim widzę jakąś dobra stronę.
Tylko w chorobie Bratowej tej strony nie widze. Bo co ma nią być? to ze rodzina bardziej się wspiera? to ze jesteśmy bardziej wrażliwi na cierpienie innych? Możliwe.Jednak myślę że i bez takich doświadczeń, doszlibyśmy do tego. Nie pytam jednak dlaczego tak się stało, dlaczego właśnie Ona. Nic nie dzieje się bez przyczyny i wszystko ma swój sens, tylko ze czasami tak trudno go dostrzec.
Ostatnio nie umiem się na niczym skupić, robię coś i nagle gdzieś 'odpływam'. Na kursie czy w pracy, kiedy dookoła są inni ludzie nie zdarza mi się to, ale kiedy jestem sama w domu to cały czas bujam w obłokach. Ja do tej pory stąpającą mocno po ziemi, nagle unoszę się nad nią. Nie umiem skupić się na nauce. Do tej pory zaliczałam semestry bez poprawki, a teraz mam już jedna przed sobą plus jeden egzamin w terminie, ale nie wiem jak to zdam:) cudem chyba:) Próbuję się uczyć i nic:)
Za dużo myśli w głowie, bynajmniej nie związanych ze studiami. Myślę jak mam odłożyc na bilet do Anglii i na podstawowe potrzeby związane z wyjazdem skoro ledwo mam na opłacenie studiów plus raty i na drobne przyjemności. Myślę o tym czy K.. jest tym właściwym, czy jeszcze to nie Ten, ale wiem ze w tej kwestii nic nie wymyślę, bo to może pokazać tylko czas. Myślę o problemach ze stawem biodrowym,i kręgosłupem, o bólach które się nasiliły. Myślę o przyjaźni, która zakończyła się równe trzy miesiące temu i o żalu, który ciągle czuje do tej osoby, bo zawiodła mnie w trudnym momencie mojego życia. Przede wszystkim jednak myślę o Bratowej, która walczy ze złośliwym rakiem jelita grubego.
Dobrze ze mam w sobie siłę by to wszystko przetrzymac i cieszyć się życiem, na przekór przeciwnościom. Wiem, że nie dałabym rady bez bliskich mi osób. Staram się dostrzegać to co dobre, pozytywne, bo życie chociaż czasami jest trudne, daje mi dużo radości:)
Pierwszy dzień kursu za mną. Dawałam sobie radę, chociaż było ciężko, ale ciesze się.Gdybym chciała żeby było łatwo zapisałabym się na poziom dla początkujących,a tak im więcej się pomęczę i posiedzę nad angielskim tym więcej się nauczę:) A zaraz po kursie - na początku lipca wyjeżdżam do Liverpool na minimum trzy miesiące to będę miała okazję się sprawdzić:)
A tak z innej 'beczki',wiecie jakie to uczucie usłyszeć od faceta po czterech latach bycia razem :"kocham Cie jak siostrę, inaczej nie potrafię" ? Beznadziejne wierzcie mi. Chociaż od tamtego czasu minęło już cztery i pół roku to ciągle wraca to do mnie i myślę sobie: co ze mną jest nie tak?
Ale to tylko chwilowa mysl, bo wiem ze ze mną wszystko jest w porządku, ale czasami mam ochotę płakać w poduszkę
K... za to jest cudowny, pierwszy facet od lat w moim życiu który tak się stara, pierwszy przy którym tak dobrze się czuje, ale doświadczenia z przeszłości sprawiają że jestem nieufna wobec Niego. On o tym nie wie, ale może powinnam mu powiedzieć?może nie powinnam mieć przed Nim tajemnic, sama nie wiem. On wie ze coś we mnie siedzi, że coś mnie gnębi, ze przeszłość nie była kolorowa. Ja nie umiem otworzyć się i wyrzucić z siebie tego co we mnie siedzi, tych nieciekawych wspomnienia które mnie meczą. Bardzo chcę, ale nie potrafię się 'odblokować', może jeszcze nie czas na to