Jeszcze trzy dni i będzie po egzaminach. Mam nadzieje że to koniec sesji już:)
Dziś mieliśmy iść do kina z K. ale musi iść do pracy. Powiedział żebym poszła z Kimś. Wszyscy znajomi już byli na "Rysiu", a sama nie pójdę wiec kino odwołane. Sama to ja mogę iść w wiele miejsc, ale na film do kina jakoś nie mam ochotę iść w pojedynkę:)
Pójdę więc na basen i na hydroterapię, dobrze mi to zrobi:) a z K. widzę się w niedziele po egzaminach. Zadzwonił i mówi:"Szybko powiedz ze sę spotkamy w niedzielę?" ale dlaczego szybko mam to powiedzieć? "bo boje się ze Jesteś tylko pięknym snem i zaraz znikniesz":)
Nie zniknę, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz:)
"Jest nadzieja wokół Nas i kawałki małych gwiazd
Przestrzeń woła, woła Nas"
"Nigdy wcześniej nie czułam że
można tak wiele zyskać wystarczy chcieć
Właśnie tyle ile dziś w sobie masz,
dostaniesz jutro w zamian za to co dasz."
Jestem obciążona genetycznie... dziadek białaczka, babcia guz na mózgu, druga babcia rak.
Jako 'drugie pokolenie' jestem narażona na to , że dostałam coś po Nich w genach. To pierwszy powód.
Rak bratowej, Jej zmagania z choroba, przez chorobę Bratowej wzrosła moja świadomość że życie jest kruche. To drugi powód.
Moje zmagania z choroba o których tak mało mówię, o chorobie która powoli zbiera swoje żniwa, i z którą walczę każdego dnia. To trzeci powód.
Oprócz tych małych powodów mam właśnie te
Trzy główne powody
Do czego? Do tego żeby cieszyć się życiem, żeby brać z Niego to co najlepsze, żeby czerpać pełnymi garściami te najcenniejsze chwile. Do tego , żeby docenić drobny gest, łagodny uśmiech, śpiew ptaków, błękit nieba... Do tego żeby dzielić się z innymi tym co dobre, pożyteczne, żeby dawać innym z siebie to co najcenniejsze - dobroć, łagodność, pogodę ducha, zrozumienie.
Nie wiem co będzie za tydzień, miesiąc, za rok
i nie chcę tego wiedzieć 'na zapas'
Chcę cieszyć się każdym następnym dniem, który będzie mi dany
życie to taka krótka chwila ...
ta moja siła, która we mnie od lat jest
pozwala mi je przyjmować takie jakie jest ,
Kolejny tydzień chemii Bratowej. Kiedy patrze na Nią to czuję w sercu spokój. Ona ma w sobie tyle siły, pogody ducha, tyle radości. Kiedy nie wiedziała o chorobie nie była taka silna i pogodna. Widać że ma nadzieje i chęci do walki, a to ważne jest. Bo gdyby Ona się poddała to nic by Jej nie pomogło.
Baliśmy się jak Jej organizm będzie reagował na chemię, ale jest dobrze. Kiedy wykryto u Niej raka, była słaba, ledwo chodziła, siedzenie sprawiało Jej ból, po operacjach schudła sporo i ważyła ledwo trzydzieści parę kilo. Teraz jest lepiej. Potrafi już zrobić coś wkoło siebie i trochę przy dzieciach. Dużo się uśmiecha i żartuje.Jestem spokojna o Nią wiem że da sobie radę, a tak wszyscy się martwili ze Ona się podda.
Dzisiaj mam wolny dzień aż do godziny piętnastej, do egzaminów jestem już przygotowana, i dziwnie mi tak z myślą, ze nic nie muszę robić:) Pójdę chyba umyć okna, bo pogoda niezła a na mnie mycie okien ma świetny wpływ:)
A jutro Walentynki...dla mnie to dzień jak co dzień:) Miałam jechać do Aqa Parku w Krakowie z drugą Bratową i dzieciaczkami, ale rano mam zajęcia, a potem muszę trochę popracować tak ze niestety muszę zrezygnować z tej przyjemności:)
Za to wieczorem jestem już umówiona na grzane wino:)mmm