Trzynastego we wtorek:)
Kolejny tydzień chemii Bratowej. Kiedy patrze na Nią to czuję w sercu spokój. Ona ma w sobie tyle siły, pogody ducha, tyle radości. Kiedy nie wiedziała o chorobie nie była taka silna i pogodna. Widać że ma nadzieje i chęci do walki, a to ważne jest. Bo gdyby Ona się poddała to nic by Jej nie pomogło.
Baliśmy się jak Jej organizm będzie reagował na chemię, ale jest dobrze. Kiedy wykryto u Niej raka, była słaba, ledwo chodziła, siedzenie sprawiało Jej ból, po operacjach schudła sporo i ważyła ledwo trzydzieści parę kilo. Teraz jest lepiej. Potrafi już zrobić coś wkoło siebie i trochę przy dzieciach. Dużo się uśmiecha i żartuje.Jestem spokojna o Nią wiem że da sobie radę, a tak wszyscy się martwili ze Ona się podda.
Dzisiaj mam wolny dzień aż do godziny piętnastej, do egzaminów jestem już przygotowana, i dziwnie mi tak z myślą, ze nic nie muszę robić:) Pójdę chyba umyć okna, bo pogoda niezła a na mnie mycie okien ma świetny wpływ:)
A jutro Walentynki...dla mnie to dzień jak co dzień:) Miałam jechać do Aqa Parku w Krakowie z drugą Bratową i dzieciaczkami, ale rano mam zajęcia, a potem muszę trochę popracować tak ze niestety muszę zrezygnować z tej przyjemności:)
Za to wieczorem jestem już umówiona na grzane wino:)mmm
Dodaj komentarz