Co może przyjść - tego nigdy nie wiesz...
Ostatnio uświadomiłam sobie że poznałam Go w trudnym momencie mojego życia. W nocy z 23/24 października ok 1 dowiedziałam sie że moja bratowa ma raka. W tym samym momencie On wysłał do mnie pierwszego meila. To tak jakbym z jednej strony została powalona na ziemie zła wiadomością,a z drugiej strony On stał sie nadzieja na to ze sie podniosę. To jest jak znak. Takich znaków nie można lekceważyć. Na każdym kroku przekonuje się, ze mogę na niego liczyć, ze mu zależy, ze do siebie pasujemy.
Z jednym łączy mnie coraz więcej a z drugim jakbym stała w miejscu. Nic sie nie rozwija, wiec chyba nie ma nad czym się zastanawiać?
No i przestałam sie już bać ujawniać swoje odczucia. Szczerze zaczęłam mu mówić ile dla mnie znaczy. Jeszcze może nie robie tego zbyt otwarcie. Jeszcze może nie mowie tego co by chciał usłyszeć, ale jestem już na dobrej drodze. Powoli wychodzę ze swojej skorupy i jest w tym duża Jego zasługa.C o ja mówię duża. To jest właściwie tylko i wyłącznie Jego zasługa. Juz dawno nikomu nie udało sie mnie tak bardzo otworzyć
Przy tobie wiarę mam
Me oczy mają blask
Nadzieje płoną nam
Że zostaniesz ze mną jeden raz
Ten jeden raz dziś
Ten jeden raz
W pracy młyn non stop praca i praca. Nieważne czy tydzień roboczy czy weekend, ja pracuje. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam tak szybkie tempo. To chyba nie dla mnie, nie na dłuższa metę.
21.04 - Szóste urodzinki mojego bratanka. Wiktorku Wszystkiego Naj :]]